Provided to YouTube by DistroKidList W Butelce · 3:10trzy:dziesięć EP℗ 1822215 Records DKReleased on: 2020-03-04Auto-generated by YouTube.
Fin Rikhard Hilska razem z żoną Katariiną spędza wakacje na fińskiej wyspie Bysket. Podczas wypoczynku rodzina trafiła na bardzo nietypowe zjawisko. Jak relacjonuje fińska gazeta „Italehti”, na butelce i w liście znajdował się antywojenny był napisany rosyjskim pismem, ale część była po angielsku. Autor napisał „Zakończcie wojnę, Putin jest mordercą” oraz „Poczta morska, proszę przeczytaj”. Jest tam też data 31 środku znajdował się także list, zaczynający się od słów „już wygraliście wojnę, nawet jeśli umarliście”. Wiadomość została zabezpieczony plastikową siatką, więc woda nie dostała się do i antyputinowski manifestList zawiera pisany ostrym językiem antywojenny manifest i krytykę Władimira Putina. Jest on oskarżany o bycie zbrodniarzem wojennym oraz wulgarnie określany „ku**ą” oraz „s*ką”.Autor pisze również o literach Z i V, używanych do oznaczania rosyjskich pojazdów walczących na Ukrainie. Mają one oznaczać „Za pobiedu” (czyli „za zwycięstwo”) oraz „Sila V Pravde” („Siła w Prawdzie”). W liście pokazane jest inne ich znaczenie – „zastrancy” i „vory” czyli „dranie” i „złodzieje”. Obiektem krytyki autora listu znalezionego w butelce byli także białoruski przywódca Aleksandr Łukaszenka oraz czeczeński lider Ramzan końcu znajduje się wezwanie do rosyjskiego społeczeństwa: „obudźcie się albo umrzecie”.Wyspa Bysket znajduje się w Zatoce Fińskiej Morza BałtyckiegoPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Wystrzegaj się ludzi ,którzy stawiają swoje potrzeby na pierwszym miejscu. I na drugim. I na trzecim też.
List w butelce Lyrics[Zwrotka 1]Rozdarty na części dryfuję po nieznanych wodach (nieznanych wodach)Wciąż nie wiem, czy w życiu obrałem ten właściwy kurs (nie, nie, nie)Od życia chcę więcej niż tylko tych domów ze złota (domów ze złota)Nie nakarmią mnie niczym, gdy poczuję głódOpuszczam cię znów, zapytaj życie o powódI żadna z mych dróg nie prowadzi do domuMam pewność, że czekasz i nie dajesz odczućSamotność to męka, ty nie tracisz koloru (nie tracisz koloru)Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze (w ponurej parze)Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasieI tylko myśli o tobie malują mi w głowie w kolorze pejzażeJa odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen[Refren]Setki kilometrów od ciebie, i znówJak list w butelce szukam lądu, i jużSam nie wiem gdzie mnie prąd poniesieDziś wiem, jak tlenu potrzebuję cięSetki kilometrów od ciebie, i znówJak list w butelce szukam lądu, i jużSam nie wiem gdzie mnie prąd poniesieDziś wiem, jak tlenu potrzebuję cię[Zwrotka 2]Lecę wyżej, niż mogą zobaczyć oniW niebie robię nam azyl na miękkim puchuChcę być po to, by twoje lęki ukoićBy nie było już nigdy słabego punktuI choć mija czas, to ja nie czuję zimyKiedy chcemy, to umiemy siebie zranić jak GlockNasza miłość często to labiryntWyjście jest proste, nie chcemy widzieć goKiedy coś się dzieje - jestem z tobą, kiedy mocniej wieje - ja jestem z tobąHajs się nie liczy - jestem z tobą, tylko przy tobie jestem sobąNie Supreme czy Palace, ja gadam do rzeczyNie Gucci czy Prada - tym ran nie wyleczyszWiem, że w głębi pada, choć widzę uśmiechyBo znam cię tak dobrze jak głos naszych dzieciSzczęście na pół, chociaż dałbym ci całość (dałbym ci całość)Troski na pół, chociaż zabrałbym całośćNie czuję zmęczenia, gdy wracam do domu, uskrzydla tęsknota jak RedbullW hotelach jak w celi samotność po zmroku, przy tobie na spokój mam milion patentów[Refren]Setki kilometrów od ciebie, i znówJak list w butelce szukam lądu, i jużSam nie wiem gdzie mnie prąd poniesieDziś wiem, jak tlenu potrzebuję cięSetki kilometrów od ciebie, i znówJak list w butelce szukam lądu, i jużSam nie wiem gdzie mnie prąd poniesieDziś wiem, jak tlenu potrzebuję cię[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
Klasyczna opowieść miłosna, sfilmowana z Kevinem Costnerem, Robin Wright i Paulem Newmanem w rolach głównych. Wyrzucona za burtę butelka, zdana na łaskę losu, mogła trafić w najodleglejszy zakątek świata. Zamiast tego, po niecałym miesiącu podróży, wypłynęła na plażę nad zatoką Cape Cod, gdzie znalazła ją Theresa Osborne. W środku był list miłosny zaczynający się

Zanim przejdziecie do postu muszę Was ostrzec, że nie jest to ani recenzja ani nic w tym stylu. Poniższy tekst pisałam dwa lata temu na zaliczenie na studiach. Jest dosyć...osobiste, choć kilka krótkich fragmentów musiałam wyciąć, bo po prostu nie chcę aby ktoś spoza mojej rodziny o tym wiedział. W końcu nie wszystko musi widzieć światło dzienne. Kilka poprawiłam, jak choćby obecny wiek. ;) Tekst podpierałam w kilku miejscach literaturą fachową, było to wymagane, choć pani profesor nie podała nam niczego konkretnego, sami mieliśmy coś wybrać. Tekst jest taką refleksja o życiu, o moim życiu, ale nie tylko. Jestem ciekawa Waszych komentarzy o ile jakieś się pojawią. ;)Nasze życie często przypomina jazdę na rollercoasterze – wzloty i upadki towarzyszą nam przez całe życie. Czasami możemy jednak porównać je do pływania łódką po jeziorze – powolne i spokojne czeka na większe wydarzenie, dobre lub złe. Nic nigdy nie jest takie samo, jakie było wcześniej. Nawet, jeśli robimy coś, co wydaje nam się takie samo jak poprzednim razem, choćby pieczenie ciasta, to i tak zrobimy to trochę inaczej lub w innych warunkach, a przede wszystkim będziemy robić to już jako starsze osoby, choćby o jeden dzień, a nawet o godzinę. Czas upływa a my się zmieniamy – często na początku niedostrzegalnie by po dłuższym czasie zauważyć tę zmianę. Wielu psychologów czy filozofów próbuje wyjaśniać tajemnice naszych osobowości, naszych umysłów, ale wydaje mi się, że nigdy tak dokładnie nie uda im się tego wyjaśnić. A dlaczego? Bo każdy z nas jest inny. To prawda – jesteśmy do siebie podobni. Ale podobni nie oznacza: z nas ma inną historię. Historia taka przybiera pewien kształt. Na początku naszego życia jest niczymtabula rasa, z łaciny czysta karta. Gdy dorastamy, powoli zapisuje się na niej nasza historia. Wpierw nasze wspomnienia są ulotne niczym dym lub bańki mydlane. Małe dzieci zapamiętują bardzo niewiele. Dopiero, gdy dorastają i zaczynają mówić formuje się ich tożsamość – pisana w ich pamięci historia. Jak zauważył Johnathan Glover[1] opowieść naszego życia którą opowiadamy innym gdy wspominamy lub prezentujemy nasze życie nowo poznanym osobom jest szczególną interpretacją naszej pamięci. Nasza historia, którą opowiadamy innym różni się nieco od tej, którą postrzegamy we własnym mniemaniu. Opisując taką opowieść często sięgamy daleko w przeszłość – tak daleko jak sięga nasza pamięć, ale warto zauważyć, że przecież pamięć często nas zawodzi.[2] Często to, co my zapamiętaliśmy może różnić się od tego jak zapamiętali to nasi bliscy, albo jak wyglądało to tak naprawdę w rzeczywistości. Nasza pamięć nie jest na ogół szczególnie obiektywna i my sami też wolimy widzieć siebie w lepszym świetle. W dodatku nasza pamięć jest „ciągle żywa i nieustannie towarzyszy świadomości bezpośredniej. Dzięki temu dostarcza nam wciąż, mimo woli, porównań z przeszłości”[3]. Takie wspomnienia mogą być dodatkowo nacechowane emocjami – tymi dobrymi i tymi złymi. Zauważył to Zygmunt Freud, który uważał, że „bolesne doświadczenia z dzieciństwa, zepchnięte – co prawda – do podświadomości, pozostają jednak ciągle obecne w motywacjach naszych działań, w postaci niemożliwego do realizacji pragnienia, aby zmienić przeszłość”[4]. Dorośli, których dzieciństwo nie było "kolorowe" postrzegają świat inaczej niż ci, którzy mieli, np. kochających rodziców i radosne dzieciństwo. Jako ludzie uważamy, że wiemy, dokąd zmierzamy, jakie są nasze cele. Ale czy na pewno? Czy to nie świat wokół, społeczeństwo, które nas otacza nie wymaga od nas czegoś, czego my wcale nie pragniemy? Jak pisał Erich Fromm człowiek żyje w złudzeniu, iż wie czego pragnie.[5] Według niego, wiedzieć, czego naprawdę chcemy, to jedno z „najtrudniejszych zadań stojących przed każdą istotą ludzką. Dlatego zniewalanie człowieka drogą narzucania myśli i uczuć stanowi dzisiaj jedną z najistotniejszych metod sprawowania władzy”[6]. W dodatku, jak zauważa David Riesman[7] jesteśmy „zewnątrzsterowni”, to znaczy, że łatwo zatracamy pewność tego, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, to inni sterują naszym życiem, a nie my sami. Człowiek zewnątrzsterowny żyje wśród innych, czyli w społeczeństwie, w którym się urodził i w którym się wychowuje. Stajemy się konsumentami – pozbawieni w pewien sposób indywidualności.[8] Sprawia to, iż nasza tożsamość rozmywa się, stajemy się bardziej podobni do innych niczym jedna wielka masa, a przecież nie powinno tak życie przypomina mi książkę, która wciąż nie jest dokończona a my sami zapisujemy w niej kolejne rozdziały. Nasze przeżycia, smutki i radości – wszystko to, na co składa się nasze życie. Mam dopiero dwadzieścia pięć lat, ale mimo wszystko część mojego życia została już zapisana w mojej „książce”, a kolejne puste strony czekają by je zapisać. Jest wiele rzeczy, które lubię i które mi się podobają. Staram się patrzeć z optymizmem na świat i dlatego cieszy mnie choćby widok słońca za oknem czy barwny kwiat na łące. Lubię kolory, feerię barw niczym tęczę na niebie, na którą uwielbiam patrzeć, gdy tylko się takowa pojawia. Nie wyklucza to jednak tego, iż nie lubię również kolorów szachownicy – czerni i bieli. Kiedy byłam młodsza miałam dwa ulubione kolory – róż i błękit, ale z wiekiem zaczęłam lubić więcej barw aż polubiłam niemal wszystkie. Lubię wiosnę, kiedy rozkwitają kwiaty, a w płucach czujemy świeże powietrze. Lubię lato, nawet, kiedy jest tak upalnie, że nie mamy na nic ochoty. Lubię twórczość pod wszelaką postacią – czy to w muzyce, malarstwie, rękodziele czy makijażu. Uwielbiam malować i oglądać prace młodych artystów, którzy tworzą zwłaszcza prace niemal ludzi za ich różnorodność i barwność. Lubię patrzeć na zachody słońca, kiedy niebo przybiera tyle ciepłych barw by w niedługim czasie zamienić się w przeróżne odcienie niebieskości aż po granatową czerń. Lubię śmiech, dlatego staram się często śmiać i jeśli tylko potrafię – rozweselam innych. Ponury świat nie jest dla mnie. Staram się smakować życie, choć należę raczej do osób, które wolą oglądać wyczyny bardzo odważnych ludzi niż samej zasmakować adrenaliny. Ale czyż smakowanie życia to nie jest również poznawanie nowych ludzi, nie tylko vis-à-vis, ale również i w szeroko rozumianej sieci internetowej? Dzięki Internetowi możemy poznać naprawdę niesamowite osobowości, których zapewne bez tego środka komunikacji nie dane byłoby nam spotkać. Posiadam w świecie wirtualnym wielu znajomych, ale i w tym rzeczywistym nie jestem odludkiem. Może i nie przepadam za cotygodniowymi imprezami czy piciem na umór, ale nie oznacza to, iż nie jestem osobą towarzyską. Lubię czasami wyjść ze znajomymi na piwo by móc się odprężyć i pośmiać. Często zdarza mi się dostrzeganie tego, czego nie zauważają inni, choć to pewnie również zasługa mojej wyobraźni. Tam gdzie inni widzą zwykłą chmurę ja widzę np. psa czy smoka niczym z chińskich opowieści. Jestem również typem marzyciela, dlatego często w mojej głowie pojawiają się różne niemalże bajeczne opowieści i fantazje. Staram się jednak nie za bardzo odrywać od obfituje w wiele wydarzeń i doświadczeń – dobrych i złych. Również w moim życiu były takie sytuacje, jednakże starając się sobie przypomnieć dokładnie takie, które cenię, nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy. Zdanie za drugim razem egzaminu na prawo jazdy? Być może. Zostanie chrzestną? Również mogłabym to do tego zaliczyć. W moim życiu na pewno pojawią się jeszcze wydarzenia, które szczególnie będę cenić. Zarówno te emocjonalne dotyczące tylko mnie samej jak i te, które będą dotyczyć innych ludzi wokół mnie. Za pięć, może dziesięć lub więcej w przyszłość, czego będzie mi najbardziej brakować? Pytanie jednak powinno być bardziej konkretne. Za ile lat? Za pięć, dziesięć, a może pięćdziesiąt? W tym momencie odpowiedziałabym, że najbliższej rodziny, mojego pokoju – mojego małego wszechświata. Będzie brakować mi rozmów z młodszym bratem – czasami filozoficznych, czasami przesadnie głupich. Będzie mi brakować mojego domu rodzinnego. Kiedyś założę własną rodzinę, założę swój własny dom, ale dom rodzinny gdzie się wychowałam zawsze będę darzyć prywatne skarby. Taki tytuł mógłby widnieć w tytule jednego z rozdziałów mojej osobistej książki. Wiele rzeczy i osób by się w nim znalazło. Mój srebrno-błękitny zegarek, który otrzymałam od starszego brata i jego żony, a, który darzę szczególnym sentymentem, mój pierścionek od babci otrzymany z okazji Pierwszej Komunii Św., moje rysunki, mój miś-niedźwiadek Artemis, dla którego wciąż mam słabość mimo wieku, mój pokój, moje malowanie. Moja tandetna pozytywka, która choć już częściowo zepsuta wciąż wygrywa melodię, przy której się odprężam i wpadam w melancholijny nastrój. Moimi skarbami są moi rodzice, nawet jeśli czasem mamy odmienne zdania. Moi bracia, bratowa i bratanek. W moim sercu i pamięci wciąż pozostanie mój dziadek, który piekł najlepsze tory na świecie. Moja babcia, która zmarła, gdy byłam małym dzieckiem. Mój blog kosmetyczno-urodowy i moi czytelnicy. Moimi skarbami pozostaną także takie marzenia jak: zostanie sławną pisarką i malarką czy wyjazd do że życie należy budować na miłości. Pieniądze, wykształcenie, kariera są ważne, ale nie najważniejsze. Nic tak nie uskrzydla ludzi jak miłość. I choć nie potrafimy jej tak naprawdę opisać, nadać jej kształtu, ponieważ jest według mnie ulotna niczym wiatr i niewidoczna niczym powietrze, jest naprawdę ważna abyśmy mogli być naprawdę szczęśliwi. Może to być miłość do dziecka, do rodziców, rodzeństwa, partnera. Miłość nas nie ogranicza a wręcz otwiera przed nami nowe horyzonty. Ważna jest również uczciwość. W dzisiejszych czasach trudno być uczciwym, ale przecież nie warto narażać swojego sumienia na cierpienie. Oszukiwanie nie jest i nie będzie dobre, ponieważ może kiedyś obrócić się przeciwko nam powinniśmy traktować siebie samych jako „towaru na sprzedaż”, co niestety w obecnych czasach jest coraz szerszym zjawiskiem. Prestiż, status społeczny, sukcesy nie powinny zajmować miejsca rzeczywistego poczucia naszej tożsamości, jak pisał Erich Fromm. Nasza indywidualność nie powinna tracić na wartości, ponieważ jest to coś szczególnego i wyjątkowego.[9] Powinniśmy zwrócić się ku sobie, realizować nasze pragnienia, być po prostu człowiekiem a nie "robotem".Żyję dla siebie samej - nie dla innych. W końcu nie po to otrzymałam dar życia, aby stać się od kogoś całkowicie zależną. To my sami jesteśmy tymi, którzy ustalają jak ma potoczyć się nasze życie. Oczywiście niektórzy nam w tym pomagają, np. rodzice, ale ostatecznie i tak my sami powinniśmy dokonywać wyborów, nawet, jeśli nie zawsze właściwych. Poczucie przynależności czy nasze uczucia do innych ludzi są ważne i warto dla nich żyć, ale jeśli będziemy działać wbrew sobie wyrządzimy sobie wyłącznie wielką krzywdę. Czy wierzę w przeznaczenie? Wciąż zastanawiam się nad odpowiedzią na to pytanie i wciąż nie jest ona jednoznaczna. Żyję dla samego życia i choć nie zawsze biorę życie pełnymi garściami staram się, aby być szczęśliwą na swój jest nieodłącznym elementem naszego ludzkiego życia. Już Adam i Ewa, biblijni pierwsi ludzie, protoplaści ludzkości, cierpieli za to, iż zjedli zakazany owoc i zostali za to wygnani z Raju. Umierają nasi bliscy, pojawiają się trudne sytuacje, ktoś „złamie” nasze serce. Nasze cierpienia zależą „nie tylko od warunków, w jakich człowiek żyje, ale także od jego usposobienia. I przez to nie są proporcjonalne od wywołujących je powodów”[10]. Osoby wrażliwe i marzycielskie będą odczuwać ból bardziej od osób z goła raczej racjonalnie myślących i trzeźwo patrzących na świat. Nikt z nas nie wybiera cierpienia – ono samo przychodzi, spada na nas niczym grom z jasnego nieba. Tak też i było w moim przypadku, bo choć nie dotyczy mnie samej to bardzo bliskiej mi osoby. Z powodów osobistych jednak nie napiszę o kogo chodzi, powiem tylko, że odczuwałam wtedy wewnętrzny ból i wielki niepokój o przyszłość. I choć wszystko dobrze się skończyło lęk pozostanie. Nie lubimy, gdy ktoś umiera, cierpimy, gdy jest to ktoś nam bliski. Jaki jednak odczuwa ból matka? Ta, która nosiła pod sercem przez dziewięć miesięcy swoje dziecko? Nie potrafię dobrze odpowiedzieć na to pytanie. Cierpimy jednak, gdy w naszej rodzinie umierają dziadkowie czy wujostwo, a kiedy umiera jakieś dziecko, cierpimy niemal podwójnie. Historii o zmarłych dzieciach jest wiele, często spowodowanych nagłą chorobą... Takie wydarzenia pokazują, że nie znamy miejsca ani godziny. Nie jest ważne czy mamy dwa, dwadzieścia czy osiemdziesiąt lat. Zauważamy wówczas jak kruche jest nasze życie. To tak jakby każdy z nas stąpał po cienkiej linie. Kiedy jednak stracimy równowagę i runiemy w przepaść? Tego nie wiemy i dlatego należy cieszyć się życiem takim, jakie są osobami, które najbardziej kształtują nasze życie. I tak też było i wciąż jest, w moim przypadku. Dzięki nim jestem tym, kim jestem i choć czasami człowiek zastanawia się, co by było gdyby… to i tak warto cieszyć się z tego, co mamy. Od dziecka miałam bardziej artystyczną duszą niż inni wokół mnie – od mniej więcej dziesiątego roku życia po bodajże ostatnią klasę gimnazjum szyłam wymyślne i szczegółowe ubranka swoim lalkom, którymi zachwycały się moje koleżanki. Później przerzuciłam się na malowanie i nawet chciałam skierować swoją dalszą edukację w tym kierunku, jednak nie miałam nikogo, kto by mi pomógł rozwijać tę pasję, uczyć mnie, więc wybrałam inaczej. Choć malowaniem nie zajmuję się zawodowo lubię to robić, gdy na przykład jestem smutna lub wręcz przeciwnie, radosna. Ostatnio moim hobby jest także prowadzenie bloga, dzięki któremu mogę dopisać do swojej historii kolejny rozdział. Studia pedagogiczne, malowanie, prowadzenie bloga, rodzina - kształtują moje życie. Jakie ono będzie za pięć, dziesięć czy więcej lat? Tego nie wiem, ale postaram się je przeżyć najlepiej jak dopadają mnie takie myśli jak: „żałuję, że…”. Żałuję, że nie poszłam w kierunku artystycznym, że nie skierowałam swoich kiełkujących pasji na inne tory. Żałuję, że wybrałam studia pedagogiczne, a z drugiej strony nie. Studia pedagogiczne dały mi określony zawód: przez jednych lubiany, przez drugich znienawidzony. Jestem jeszcze młoda, więc zawsze mogę coś jeszcze zmienić, jednak podstawy do budowania własnego życia już posiadam, a to jest najważniejsze. Czasami żałuję, że nie jestem bardziej otwarta na ludzi, że nie potrafię tak swobodnie jak inni poznawać nowych osób, że nie z każdym potrafię rozmawiać tak swobodnie jak ze znanymi już mi takiego mogłam w życiu osiągnąć? Wszystko i nic. Osiągnięcia, które dla mnie wydają się wielkie, dla innych będą nic nieznaczące. Przecież wciąż mieszkam z rodzicami. Nie pracuję. W moim życiu nie pojawił się Ten Jedyny. Ale czyż za sukces nie można uznać zdania matury? Czyż sukcesem nie jest obronienie pracy licencjackiej czy magisterskiej? Za sukces można uznać również zdanie kursu prawa jazdy. Moim małym osiągnięciem było również założenie strony z moimi pracami – zarówno tymi wykonanymi ołówkiem jak i tymi wykonanymi techniką cyfrową – i docenienie moich prac przez innych początkujących twórców. I choć od pewnego czasu tam nie zaglądam, może kiedyś tam się czy posiadałam pragnienia, które się nie spełniły. Zapewne znalazłoby się kilka a może i nawet kilkadziesiąt. W tym momencie przychodzi mi tylko do głowy pragnienie, a właściwie marzenie: wyjazd do Japonii. Jako nastolatka byłam bardzo zafascynowana tym krajem i nadal jestem. Być może, kiedyś w przyszłości uda mi się to marzenie zrealizować, więc nie jest ono do końca stracone. Mogłabym zaliczyć, do niespełnionych pragnień również szkołę artystyczną. Jednak, kiedy miałam te piętnaście czy szesnaście lat nie do końca w siebie wierzyłam, a swoje rysunki uważałam, co najmniej za jestem młodą dziewczyną, mieszkającą z rodzicami, bez partnera i ściśle określonych planów na przyszłość. Nauczyłam się, że niektórych spraw nie należy planować. Doświadczenia tak cenne, że warto jest żyć tylko dla bodaj jednego, uważam za niesamowite, jednak sama jeszcze czegoś takiego nie doświadczyłam. Mam jednak wielką nadzieję, iż kiedyś, w przyszłości, doświadczę takowego by móc je wspominać później latami aż do późnej myśli nadają sens mojemu życiu? Odpowiedź wcale nie jest prosta, jak zresztą na każde pytanie, nawet to najprostsze. Pierwsze, co przychodzi mi do głowy to rodzina. Zostałam wychowana w kochającej się rodzinie i serdecznej, ciepłej atmosferze. Rodzice nigdy do niczego nas nie zmuszali, to znaczy mnie i moich braci. Uważam, że miłość jest w życiu najważniejsza. Dzięki niej łatwiej pokonuje się przeszkody, które napotykamy na naszej drodze, jakim jest co przynosi mi zadowolenie to malowanie, muzyka, pogawędki i przekomarzanie się z najbliższymi. Wiem, że kiedy jestem smutna a coś mi nie wyjdzie to mogę liczyć na wsparcie ze strony rodziców i braci. Moja siła jest w mojej rodzinie, jest we mnie samej. To my sami jesteśmy siłą często nie zdając sobie sprawy z tego jak wiele możemy osiągnąć, jeśli tylko tego zakończenie chciałabym dodać kilka prostych, ale uważam, że cennych słów. Nie zmieniajmy się dla innych – tacy się urodziliśmy i tacy powinniśmy się sobie podobać. A jeśli komuś to sprawia problem to jego sprawa. Jesteśmy niepowtarzalni. Jedyni w swoim rodzaju. Każdy z osobna i wszyscy razem...Bibliografia1. Fromm E., Niech się stanie człowiek. Z psychologii etyki, R. Saciuk (tłum.), Wyd. Naukowe PWN, Warszawa-Wrocław 1996, s. 66-692. Malicka M., Ja – to znaczy kto? Rzecz o osobowej tożsamości i wychowaniu, Wyd. „Żak”, Warszawa 1996, s. 113, 145, 164-1653. Riesman D., Glazur N., Denney R., Samotny tłum, Strzelecki J. (przeł.), PWN, Warszawa 1971, s. 190-192 [1] J. Glover, The Philosophy and Psychology of Personal Identity, Allen Lane, The Penguin Press, London 1988 [w:] M. Malicka, Ja – to znaczy kto? Rzecz o osobowej tożsamości i wychowaniu, Wyd. „Żak”, Warszawa 1996[2] M. Malicka, Ja – to znaczy kto? Rzecz o osobowej tożsamości i wychowaniu, Wyd. „Żak”, Warszawa 1996, s. 164-165[3] M. Malicka, Ja – to znaczy kto? Rzecz o osobowej tożsamości i wychowaniu, Wyd. „Żak”, Warszawa 1996, s. 165[5] E. Fromm, Ucieczka od wolności, O. i A. Ziemilscy (tłum.), Czytelnik, Warszawa 1970, s. 235-240 [w:] M. Malicka, Ja – to znaczy kto? Rzecz o osobowej tożsamości i wychowaniu, Wyd. „Żak”, Warszawa 1996, s. 113[7] D. Riesman, N. Glazer, R. Denney, samotny tłum, J. Strzelecki (przeł.), PWN, Warszawa 1971[9] E. Fromm, Niech się stanie człowiek. Z psychologii etyki, R. Saciuk (tłum.), Wyd. Naukowe PWN, Warszawa-Wrocław 1996, s. 66-69[10] M. Malicka, Ja – to znaczy kto? Rzecz o osobowej tożsamości i wychowaniu, Wyd. „Żak”, Warszawa 1996, s. 145Szczęśliwego Nowego Roku!

Wspomóż mnie jeśli chcesz : https://www.paypal.com/paypalme/arek069 ️ ️ ️Dla Buby ️ ️ ️Tekst piosenki:[Zwrotka 1]Rozdarty na części dryfuję po

[Zwrotka 1: Fabijański]Zanim polegnę, nabiję ten list w butelkęNa papierze zostawię to, co najszczerszeWiem, że mam szczęście, bo znalazłem swoje miejsceNa tym pojebanym świecie... Nikt mi tego nie zabierzeTu wszędzie węże, a ja jestem nietoperzemNocą po mieście, latam pod własnym niebemDzisiaj Mercedes, a co jutro? Tego nie wiemTo obojętne, i tak mam pełne kieszеnieI nie chodzi o flex, wiеsz? Chodzi o wenęI tą cholerną potrzebę wyrażania siebieWydeptywania ścieżek i pozostawania w wierzeŻe dotrę jak najszerzej, skoro dotarłem do ciebieTo tylko przez nadzieję, przynoszę siebie jak kelnerCzuj się bezpiecznie, wiedz, że się nie zawiedzieszBędę żył wiecznie, chociażby w internecieJeśli znajdziesz się w potrzebie, u mnie zawsze masz schronienie[Refren: Fabijański & Młody Jimm]Na pustej plaży, obok tylko mowa ptakówAutobiografik pisze życie na tym trackuNiech to trafi nawet do kilkunastuRobię to dla nich, życz mi pomyślnych wiatrów[Zwrotka 2: Młody Jimm]Czasem się czuję jak na bezludnej wyspiePiszę list w butelce dla wszechobecnych istnieńA co mi z tego przyjdzie? Mam nadzieję, oczywiścieŻe same dobre rzeczy! Nie zaprzeczysz, mordo, czyż nie?W pełni świadomy, w pełni oddanyBy robić to, co kocham, by w końcu być kochanymNiosę te słowa, mam tego pełne wazyCiągła samokontrola, prawdy nie bój się, nie parzyWypisane na twarzy wartości pełne wiaryUczucia jakich nigdy naprawdę nie poznamy„Przestań uciekać!”, tak mówię sam do siebieBo jak nie swego, to czego ja mam być, kurwa, pewien?Zmieniły się czasy, zmieniło się sporo ludziWłącznie ze mną, nie mam zamiaru się o to kłócićNie słuchaj mnie jeśli po prostu mnie, mordo, nie lubiszNie o to chodzi? A jak chodzi, nie zawracaj dupy[Refren: Fabijański & Młody Jimm]Na pustej plaży, obok tylko mowa ptakówAutobiografik pisze życie na tym trackuNiech to trafi nawet do kilkunastuRobię to dla nich, życz mi pomyślnych wiatrówNa pustej plaży, obok tylko mowa ptakówAutobiografik pisze życie na tym trackuNiech to trafi nawet do kilkunastuRobię to dla nich, życz mi pomyślnych wiatrów[Outro: Fabijański & Młody Jimm]Pisze życie na tym trackuNiech to trafi nawet do kilkunastuŻycz mi pomyślnych wiatrów Stream List w butelce by n0th!ng.⇋カルディ on desktop and mobile. Play over 320 million tracks for free on SoundCloud.

Na wyspie znużony Przez Boga straconyJa Tobie list wysłałemCzy ten pergamin w butelceTrafi wreszcie w powołane ręce?Bo nigdy spokojnie nie melodii związane były nasze ustaJa słowa wylałem a kartka wciąż pustaDlaczegoż to w życiu szczęścia nie zaznałem? Do Ciebie, o Stwórco zanoszę me żaleBo z Ciebie ja stworzeniem cierpiącym jestem staleJa pragnę w jej warkoczach W jej błękitnych oczachUtopić się niedbaleWspinaczka za trudnaZbyt wysoka góraMiłość to rzecz żmudna Sina w sercu chmura... Oceń wiersz Komentarze Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować. Podmiot odwołuje się do symboliki wyspy – opuszczenia, osamotnienia. Wiersz jest apostrofą do Boga i do kobiety, zapewne bardzo bliskiej podmiotowi. Zanosi on skargę do Boga, gdyż ten uczynił go istotą cierpiącą. Bohater pragnie beztrosko oddać się ukochanej, aczkolwiek spotyka go jedynie żal i samotność. Zwraca uwagę, że nigdy tak naprawdę nie zaznał spokoju. List wysłany w butelce jest symbolem całego życia podmiotu, jego uczuć i pragnień. Chciałby je ofiarować kobiecie, którą kocha, lecz nie jest pewien, czy ona to przyjmie. Nie może zrozumieć, dlaczego człowiek nie zaznaje w swym życiu szczęścia. Opowiada o niezwykłej bliskości, jaka go łączy z ukochaną, charakteryzuje częściowo jej wygląd. Miłość porównuje do wspinaczki na bardzo wysoką górę. Okazuje się to zadanie zbyt trudne dla niego. Oczekiwał na szczęście i radość, a po wielkich trudach jedyne, czego się doczekał, to ból i żałość. Czuje tęsknotę za swoją ukochaną, lecz jednocześnie ma pretensje do Boga, który doprowadził go do takiego stanu. Motyw oskarżenia Boga często się powtarza w twórczości tego autora (np. wiersz „Architekt Chaosu”). Jest to jego najbardziej ekspresjonistyczny okres twórczości, choć ten utwór nawiązuje do okresu, w którym powstawały bardziej neoromantyczne wiersze, charakteryzujące się nostalgią i nacechowane wieloma opisami i apostrofami do kobiet. Nie widać natomiast nawiązań do burzliwej, często przepełnionej symbolami, awangardowej części twórczości poety. Autor: Rathma Dodany: 21:02 Bardzo ciekawe. Autor: Rathma Dodany: 15:44 Tak, bardzo żmudna :)5 Autor: mondo1 Dodany: 14:00 Ciekawy. 5"(...) bardzo łatwo jest stracić wszystko, co uważało się za dane na zawsze." Autor: Adelajda Dodany: 09:34

What am I writing for? Always for the same purpose. I put my thoughts on paper – believing that they can help someone, that I will give them something from myself. Perhaps I will make it easier for someone to find a solution to the problem they are currently facing. Perhaps someone will organize their … Czytaj dalej „Message in the bottle | List w butelce – polski poniżej”
Zdziwiłem się wielce,Bo też obok leżałJakiś list w przeszyła głowęMyśl, jak ostrze noży:„Czy też mi wypadaTaki list otworzyć ?”.Może on i nie jestDo niczego zdatny,A może to cennyTajny list prywatny ?Ale coraz większaZżera mnie ciekawość,Myślę: „Nie zaszkodziPójść sobie na całość”.Żeby jednak listuPoznać treść nieznaną,Muszę najpierw rozbićTę butelkę nie takie proste,Dorośli i dzieci,Przecież wtedy mógłbymPlażę szkłem się narazićWszyscy moi drodzy,Gdyby mnie pod lupęWzięli jednak Takim zagrożeniem,Rozbiłem butelkęPrzygodnym list łapczywieI co widzę w treści ?Jakieś hieroglifyKartka kryje w hieroglifyFruną prosto w górę,Tworząc sześciokątną,Czerwonawą niej się wprost wyłaniaPostać Alladyna,Który zagniewanyTaki tekst zaczyna:„Tu sobie drzemałemOd dwunastu wieków,A tyś mnie obudził,Przeklęty się do mnie zbliża,Chcąc zacząć duszenie,Lecz nagle kres miałoSenne me marzenia,Nich morał z tej bajkiW gronie będzie przysłów:Nie czytajmy lepiejŻadnych cudzych listów.
. 461 323 497 370 284 157 329 318

list w butelce tekst